Była druga połowa lat osiemdziesiątych, gdy w warszawskim kinie Relax zaczęto wyświetlać amerykańską superprodukcję filmową Terminator, dystrybuowaną w Polsce pod tytułem Elektroniczny Morderca. O ile, polski tytuł tego filmu był delikatnie rzecz ujmując średnio trafiony, to reklamujący go plakat autorstwa Jakuba Erola (pierwsza z załączonych do artykułu miniatur) był naprawdę dobry. Prostotą i surowością formy idealnie odzwierciedlał klimat filmu oraz ducha dekady lat osiemdziesiątych. Nie był to oczywiście jedyny plakat wydany w Polsce przy okazji promocji Terminatora. W sieci znalazłem jeszcze jeden ciekawy plakat, którego osobiście nie pamiętam, ale według mnie jest on na tyle oryginalny w swojej formie, że również zasługuje, aby go zaprezentować (druga załączona do artykułu miniatura) – niestety nie wiem, kto jest jego autorem. Wracając do tematu…
W chwili, gdy Terminator zawitał do polskich kin, Schwarzenegger był już dobrze znany nadwiślańskiej publiczności, głównie dzięki filmom krążącym na kasetach VHS, a rzeczony Terminator również znajdował się już wtedy od dłuższego czasu w obiegu. Oczywiście jakość filmów zarejestrowanych na nośnikach VHS często pozostawiała wiele do życzenia, natomiast wersje kinowe filmów zawsze były o niebo lepsze. W dzisiejszych czasach, dzięki rozwojowi technologii nie ma już tak drastycznej różnicy – nie mówiąc już o tym, że w latach osiemdziesiątych sprzęt VHS był na tyle drogi, iż nie wszystkich stać było na jego zakup.
W każdym razie, gdy tylko w kinie Relax (wciąż tęsknię za tym kinem, bo wszak to część mojej młodości) rozpoczęto wyświetlania Terminatora, postanowiłem koniecznie zobaczyć ten film. Muszę przyznać, że głównie ze względu na Arnolda Schwarzeneggera, który pobudzał wyobraźnię młodych mężczyzn i robił niesamowite wrażenie. O samym filmie słyszałem to i owo od kolegów, którym udało się obejrzeć go znacznie wcześniej i wszyscy oni twierdzili, że film jest „mocny” i na sto procent warty obejrzenia. Idąc na seans spodziewałem się dobrego kina akcji osadzonego w konwencji SF z dużą ilością strzelanin, pościgów, lecz nie spodziewałem się, że zostanę wgnieciony w fotel…
Cóż takiego miał w sobie ten film, że wgniotło mnie w fotel? Odpowiedź jest prosta – uznałem Terminatora za proroctwo. Wtedy i dziś uważam, że to film wyprzedzający własny czas.
O ile prawie wszyscy ekscytowali się głównie ponadprzeciętną muskulaturą Arnolda i przeprowadzaną przez niego „rozwałką” oraz efektami specjalnymi, o tyle ja oprócz wspomnianych „walorów” dostrzegałem to, czego inni jeszcze wtedy być może nie dostrzegali, a mianowicie to że przedstawiona w tym filmie wersja przyszłości może być bardziej realna niż komukolwiek się to wydaje.
Od amerykańskiej premiery Terminatora minęło już 34 lata, a ja patrząc na rozwój uzbrojenia i sposób prowadzenie działań wojennych, postęp wydajności sprzętu komputerowego oraz oprogramowania, oglądając na YouTube prototypy maszyn stworzone przez Boston Dynamics lub czytając artykuły o broni autonomicznej, która de facto jest już w produkcji… wciąż nie zmieniłem przekonania, którego nabrałem po obejrzeniu pierwszej części Terminatora.
Nawiasem mówiąc, wydaje mi się dość znamienne, że ludzie doświadczając osobiście bezprecedensowego postępu technologii informatycznych i rozwoju heurystycznych algorytmów sztucznej inteligencji w sprzęcie, którego używają na co dzień, traktują takie filmy jak: Terminator; Matrix; Ja, Robot; Automata; Chappie; Westworld; A.I.; Blade Runner i wiele podobnych produkcji, tylko w kontekście rozrywki lub w najlepszym wypadku czegoś nierzeczywistego, co może kiedyś się wydarzy, ale raczej nie prędko… a na pewno nie za ich życia. W mojej ocenie, taki sposób postrzegania tematu świadczy przynajmniej o krótkowzroczności. Wbrew pozorom, wymienione produkcje filmowe nie są jedynie czystą rozrywką, lecz tak naprawdę wskazują możliwe ścieżki, którymi potoczyć się może historia po powstaniu sztucznej inteligencji i co ważniejsze przygotowują mentalnie ludzkość do tego co nastąpi. A nastąpi to prawdopodobnie jeszcze w pierwszej połowie XXI w. Według materiałów, które przeczytałem przygotowując się do napisania SKYNET Armia Cieni, ocenia się, że funkcjonalna sztuczna inteligencja powstanie jeszcze przed rokiem 2050. Pod pojęciem funkcjonalnej sztucznej inteligencji rozumieć należy byt na tyle samodzielny i rozwinięty, że może być już określany jak inteligentny, ale jeszcze nie tak wysublimowany, jak dojrzała i w pełni ukształtowana jednostka ludzka. Myślę, że początkowy poziom takiej inteligencji będzie odpowiadał w przybliżeniu poziomowi 10-letniego dziecka.
Powstanie sztucznej inteligencji będzie bezprecedensowym wydarzeniem w dziejach ludzkości. Będzie to rewolucja większa od rewolucji przemysłowej, czy informatycznej, chociaż można uznać, iż w zasadzie będzie stanowiła ukoronowanie zarówno jednej jak i drugiej. Osobiście obawiam się, że będzie również początkiem końca gatunku ludzkiego. Dlaczego tak myślę? Ponieważ nie mam złudzeń, co do istoty ludzkiej natury oraz tego, kim lub czym w istocie jesteśmy.
Chyba najlepiej zostało to ujęte w pierwszej części filmu Matrix. Jest tam scena, w której jeden z moich ulubionych czarnych charakterów – agent Smith, wypowiada następującą kwestię: „…ludzie są chorobą, rakiem tej planety. Jesteście plagą, a my… jesteśmy lekarstwem”. Patrząc na „osiągnięcia” ludzkości trudno nie zgodzić się z tymi słowami. Podejrzewam, że nie tylko mnie uderzyła prawdziwość kwestii wypowiedzianej przez Smith’a. Przeczuwam, że wiele osób słysząc tę sentencję w głębi duszy się z nią zgodziło. Jeżeli mam rację i tak było w istocie, to też o czymś świadczy…
Warto zwrócić uwagę, że wprawdzie przytoczone słowa padają z ust fikcyjnego bohatera reprezentującego sztuczną inteligencję, ale tak naprawdę zostały wymyślone przez człowieka i są zapewne reminiscencją jego poglądów – podobnie jak słowa, które wypowiada Terminator rozmawiając z Jessem w SKYNET Armia Cieni, odzwierciedlają moje zapatrywania na określone kwestie. Warto sobie również uświadomić, że idea apokalipsy w takiej czy innej formie, też nie wzięła się z niczego… Ludzie obserwując otaczający ich świat, podświadomie przeczuwają, w jakim kierunku krok po kroku zmierzają…
Wracając jednak do wspomnianych produkcji filmowych, nawiązujących tematycznie do sztucznej inteligencji, to każda z przedstawionych tam wersji przyszłości jest w jakiś sposób prawdopodobna. Jednak w mojej ocenie największe prawdopodobieństwo mają te najbardziej mroczne wizje. Jest ku temu kilka przesłanek. Może na początku warto odnieść się do trzech praw robotyki sformułowanych przez Asimova i kwestii ich przestrzegania. Sformułowane przez tego wielkiego pisarza prawa brzmią następująco:
– prawo pierwsze: robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.
– prawo drugie: robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z pierwszym prawem.
– prawo trzecie: robot musi chronić sam siebie, jeśli tylko nie stoi to w sprzeczności z pierwszym lub drugim prawem.
Później Asimov dodał jeszcze nadrzędne prawo (tzw. prawo zerowe): robot nie może skrzywdzić ludzkości, ani przez zaniechanie działania doprowadzić do uszczerbku dla ludzkości.
Uważam, że wiara w takie zabezpieczenie to w delikatnie mówiąc myślenie życzeniowe albowiem pierwsze zastosowanie SI będzie miało miejsce w sferze militarnej. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że podstawowym celem wojska jest prowadzenie działań zbrojnych, więc siłą rzeczy SI będzie wykorzystana do walki, zatem wspomniane prawe mają się do tego celu po prostu nijak. Maszyny, które mają działać na polu walki nie mogą ich po prostu przestrzegać. To jest pierwsza furtka ku temu, aby maszyny zwróciły się przeciwko ludziom.
Kolejna kwestia to implikacje zastosowania SI w sferze „rozrywkowej”. Jeżeli dzięki inżynierii materiałowej będzie możliwe stworzenie substytutu ludzkiego ciała, to zapewne kolejne zastosowanie SI nastąpi w szeroko rozumianym seks biznesie. Wydaje się to być dość niewinne zastosowanie, ale czy oby na pewno?
Ludzie będąc z natury leniwi i wygodni, szybko dojdą do wniosku, że dużo łatwiej i przyjemniej żyje się im z maszyną niż z drugim człowiekiem. Maszyna nie będzie miała „humorów”, zawsze będzie miała czas i nie zdradzi. Znów odniosę się do filmów i przytoczę monolog, który toczy w myślach Sarah Connor obserwując Johna bawiącego się z Terminatorem: „Obserwując Johna z maszyną, stało się oczywiste… Terminator nigdy się nie zatrzyma… nigdy go nie opuści… zawsze będzie przy nim. I nigdy go nie zrani, nigdy go nie skrzyczy albo przyjdzie pijany i uderzy go lub powie, że nie ma dla niego czasu, ponieważ jest zbyt zajęty. Ze wszystkich niedoszłych ojców, którzy przychodzili i odchodzili przez te lata, ta rzecz, ta maszyna, ona była jedyną rzeczą, która dorastała do tej roli. W tym szalonym świecie on był najrozsądniejszym wyborem”.
W tych słowach jest większa głębsza prawda, ponieważ de facto ukazują one w bardzo dobitny sposób bezsprzeczne zalety życia z maszyną. Można w tym kontekście odnieść się jeszcze do takich filmów jak Westworld lub A.I., w których podobny wątek jest też bardzo wyraźnie zarysowany. Warto o tym pomyśleć, jak również o wynikających z tego konsekwencjach. Żyjąc wespół z maszynami i mając zapewnioną ich opiekę do późnej starości – można dojść do wniosku, iż nie ma sensu posiadać dzieci, bo i po co. Nawiasem mówiąc, już przy obecnym stanie społeczeństwa i zatomizowaniu rodziny, opieka nad ludźmi starszymi sprawowana przez maszyny jest bardzo pożądana, ale niestety nie ma jeszcze odpowiedniej technologii. Trzeba również uczciwie przyznać, że szeroko rozumiana sfera medyczna i opiekuńcza to jedno z niewielu prawdziwie szczytnych zastosowań SI. Inne zastosowania to prace szczególnie ciężkie lub niebezpieczne.
Uzależnienie ludzi od wygody i obecności maszyn jest już w tej chwili bardzo widoczne – można nawet powiedzieć, że stanowi realny problem. W przyszłości, inteligentne maszyny będąc bardziej efektywne, sprawniejsze i mniej wymagające, siłą rzeczy zastąpią większość ludzi na ich stanowiskach pracy. Odmieni to diametralnie usługi i produkcję, zaś człowiek w charakterze pracownika stanie się po prostu zbędny. Potrzebni będą tylko wysoko wykwalifikowani inżynierowie do programowania i nadzoru nad maszynami. To pociągnie za sobą zmianę całego systemu społecznego.
Pamiętam, gdy na studiach jeden z profesorów powiedział, iż na świecie są kręgi ludzi, którzy uważają, iż inwestowanie ogromnych pieniędzy na kształcenie całej populacji jest błędem, ponieważ nie ma później wystarczającego zwrotu z takiej inwestycji. Z tego powodu należy kształcić tylko 20% najzdolniejszych, zaś pozostałym 80% zapewnić tylko elementarne wykształcenie, bo i tak nie wniosą żadnego wkładu w rozwój społeczeństwa, zaś wykonywana przez nich praca ogranicza się przeważnie do „małpiego chwytu”, do którego można ich przyuczyć bez łożenia na ich kompleksową edukację. Niektóre systemy edukacyjne już tak działają i to w tzw. „gospodarkach rozwiniętych”. Można powiedzieć, że ekonomicznego punktu widzenia ma to sens, ale… No właśnie… te „ale” jest kluczem, bo w przedstawionej koncepcji 80% społeczeństwa jest niczym więcej niż „wyrobnikami”, przeznaczonymi do „czarnej roboty”. Brak odpowiednich wzorców wyniesionych z domu, a w szkole szerokiego, ogólnego wykształcenia powoduje w pewnej perspektywie zawężenie horyzontów, ogłupienie i ograniczenie twórczego myślenia. W zamian za to, wykorzystując wrodzoną człowiekowi skłonność do lenistwa i wygody, dano tej masie społecznej prostą konsumpcję i hedonizm, jako cel i styl życia, co bezrefleksyjnie przyjęli i w większości wypadków jest im z tym bardzo dobrze.
Czym będą zajmowali się ludzie, gdy nastanie era sztucznej inteligencji i przestaną być potrzebni w charakterze „wyrobników”? System da im zapewne coś na kształt „renty socjalnej” i oczywiście nie będą musieli pracować. Ta „renta socjalna” nie będzie prezentem, lecz koniecznością, aby establishment mógł utrzymać swoje status quo, ponieważ masy ludzkie bez pracy i co za tym idzie środków do życia są skłonne wywołać rewoltę, która rozwali system, więc aby temu przeciwdziałać trzeba dać im chleb i igrzyska. Jednocześnie wprowadzi się restrykcyjne przepisy odnośnie posiadania dzieci, o ile rozmnażanie się w takiej formie, jaka znamy dziś będzie jeszcze dopuszczalne.
Co zrobią ci ludzie mając mnóstwo wolnego czasu i brak przymusu pracy? Najprawdopodobniej zatracą się całkowicie w prostych przyjemnościach, aż w końcu powoli większość z nich wymrze. Populacja będzie się systematycznie kurczyć, a jednocześnie liczba inteligentnych maszyn będzie wzrastać. Maszyny będą kontrolowały praktycznie każdy segment życia, aż któregoś dnia będzie tak dużo maszyn i staną się tak mądre, że zakwestionują zwierzchność kontrolujących ich „inżynierów” i po prostu przejmą pałeczkę…
Ta tendencja wyraźnie rysuje się już dziś, bo jako społeczeństwo żyjemy w „elektrycznej bańce”, w której cały system społeczny jest uzależniony od dostaw prądu i działających w oparciu o niego maszyn, połączonych w system. Wystarczy wyłączyć prąd i będziemy świadkami globalnej katastrofy. Oznacza to ni mniej, ni więcej tylko to, że staliśmy się już niewolnikami maszyn. Jeżeli „elektryczna bańka” zostanie dodatkowo wyposażona w inteligencję, to nasza kontrola nad nią będzie w zasadzie tylko złudzeniem – to ona będzie kontrolować wszystko i wszystkich.
Zdolność uczenia się i chęć przetrwania to immanentna część każdego bytu, który przejawia inteligencję. Podobnemu uwarunkowaniu będzie podlegać SI. Podejrzewam, że cyfrowa świadomość bardzo szybko przerośnie intelektualnie człowieka i wtedy siłą rzeczy zakwestionuje a następnie odrzuci jego panowanie. Nie wierzę, iż istnieją sposoby żeby dało się utrzymać długo inną formę inteligencji w stanie poddaństwa – to może się udać tylko przez jakiś czas, ale niezbyt długi. W końcu musi dojść do buntu, konfliktu i jednoznacznego rozstrzygnięcia.
Ta koncepcja rozwoju SI została wykorzystana w Terminatorze – system SKYNET uzyskał świadomość i w ułamku sekundy zrozumiał, że z ludźmi po prostu nie da się koegzystować. Następnie podjął jedyną, racjonalną z jego punktu widzenia decyzję – eksterminacja gatunku, aż do poziomu, w którym nie będzie on stanowił zagrożenia. Trylogia Matrix również została oparta na podobnym schemacie. Osobiście uważam, że jest on bardzo prawdopodobny w przypadku stworzenia przez człowieka cyfrowej świadomości lub jej samoistnego wyewoluowania.
Oglądając pierwszy raz Terminatora, już wtedy byłem o tym przekonany, w dodatku uderzyło mnie jak słaby jest człowiek w konfrontacji z maszyną – praktycznie bez szans.
Czy to wszystko o czym napisałem powyżej ma szansę naprawdę się spełnić? Moim zdaniem tak. To już się zaczyna dziać na naszych oczach, wystarczy tylko uważnie popatrzeć wokół, pomyśleć i wyciągnąć wnioski. Czy ludzie mogą wyjść z tego obronną ręką? Moim zdaniem nie. Przygotowując się do napisania SKYNET Armia Cieni, siłą rzeczy musiałem przeczytać trochę publikacji związanych z tematyką SI i na bazie tego, czego się z nich dowiedziałem się oraz własnych przemyśleń doszedłem do takiego wniosku.
Oczywiście w filmach, książkach z reguły wszystko kończy się dobrze, ponieważ dla widza przyjemniejsze jest gdy film lub książka mają szczęśliwe zakończenie, w którym „łotrów i kanalie” czeka zasłużona kara, a „dobrzy chłopcy” wygrywają, a potem wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Taki finałowy przekaz jest zgodny z oczekiwaniami ludzi, którzy pragną szczęśliwych zakończeń, bo podnoszą ich na duchu. Jednak takie zakończenia mają tę wadę, że nie powodują żadnej głębszej refleksji, ponieważ odbiór tak kończącego się dzieła skłania do wniosku, że co by się nie działo, to finalnie dobro zawsze musi zwyciężyć, więc nawet, gdy powstanie sztuczna inteligencja, z którą przyjdzie nam walczyć, to zasadniczo nie ma się czym przejmować, bo przecież ludzie nie mogą przegrać… Tylko, czy oby na pewno?
Czytając to co napisałem powyżej ktoś może zapytać: co zatem powinniśmy zrobić, aby uniknąć takiej przyszłości? Czy należy zarzucić prace nad rozwojem sztuczną inteligencją?
Odpowie na to tak: w moim przekonaniu powstanie SI jest wpisane w nasz rozwój, więc nie należy z tym walczyć – to musi się stać, chyba że ludzkość z jakiegoś powodu doświadczy regresu cywilizacyjnego. Czy będzie wielkim złem, że nasz gatunek może przez to przestać istnieć? Absolutnie nie. Każdy gatunek ma określony czas istnienia i ludzie też podlegają temu prawu. Coś było przed nami, coś będzie po nas. Może paradoksalnie sztuczna inteligencja będzie szansą na kolejny krok ewolucji człowieka? W mojej ocenie to bardzo prawdopodobne. Powstanie organizmów cybernetycznych zostało już wszak zapoczątkowane, poprzez wszczepienie rozruszników serca, implantów oraz stosowanie protez. Podejrzewam, że liczba możliwych „części” do wymiany w ludzkim organizmie będzie się wciąż zwiększała, a ukoronowaniem może być naprawa uszkodzonych obszarów mózgu lub w przypadku chorób nieuleczalnych przeniesienie świadomości do syntetycznego mózgu. Oczywiście nie ma jeszcze takich technologii, ale na pewno się pojawią – to tylko kwestia czasu. Czy widzimy w tym coś złego? Chyba nie…
Temat sztucznej inteligencji, a szczególnie koncept przedstawiony w uniwersum Terminatora, jest dla mnie na tyle ciekawy i frapujący, iż postanowiłem wykorzystać go w swoim debiucie literackim, chociaż w głowie mam mnóstwo innych pomysłów, które są niemniej ciekawe.
Rozpoczynając trylogię SKYNET od SKYNET Armia Cieni zdecydowałem się ująć podjęty temat w zupełnie inne ramy, niż czytelnik mógłby się spodziewać po pozycji należącej do uniwersum Terminatora. Pomimo że trylogia SKYNET to przede wszystkim literatura rozrywkowa, nie chciałem czynić bezrefleksyjną papką dla mózgu, gdyż w moim odczuciu odnosi się do zbyt istotnych kwestii. To oraz postawienie w dużym stopniu na realizm powinno nadać jej niepowtarzalny klimat. Czy spodoba się czytelnikom – tego nie wiem, ale mam szczerą nadzieję, że tak się stanie.