Muszę przyznać, że od początku roku wciąż jestem zaskakiwany kolejnymi muzycznymi objawieniami… Najpierw trafił do moich rąk album Go for the Throat, formacji STÜGG (przez który wyskoczyłem z kapci), a teraz Humanoid, zespołu BLACK RIVER (który sprawił, że wapno w żyłach ponownie zamieniło mi się w krew). Niesamowite!
Album Humanoid miał swoją premierę w 2019 i jest to czwarta płyta w dorobku BLACK RIVER, stanowiąca jednocześnie wielki powrót zespołu na rynek muzyczny po dekadzie nieobecności, co niewątpliwie ucieszyło niezliczone rzesze fanów zespołu, jak również ciężkiego brzmienia.
Osobiście nie znałem twórczości BLACK RIVER, jak również samego zespołu – ot, czasami usłyszałem jakiś ich kawałek w radio, ale album Humanoid diametralnie zmienił ten stan rzeczy… Nie tylko zakochałem się w tej płycie, ale również sięgnąłem do starszych nagrań zespołu pochodzących z płyt Black River oraz Black and Roll (pierwsza z 2008, druga z 2009 roku). Przyjrzałem się również samemu zespołowi…
Zastanawiam się, od czego by tu zacząć – czy od napisania o albumie, czy też paru słów o samym zespole? Hmmm…, dobre pytanie.
Jak już wspomniałem album Humanoid jest czwartą płytą zespołu, którą od poprzednich produkcji dzieli aż dziesięć lat… To bardzo dużo czasu, podczas którego preferencje i gusta muzyczne mogą się radykalnie odmienić (sam mogę powiedzieć coś na ten temat). W każdym razie, w życiu muzyka taki czasookres może okazać się na równi twórczy, jak i destrukcyjny. Wiele grup po reaktywacji nie wymyśliło już niczego nowego, tylko skupiło się odrywaniu kuponów od swoich wcześniejszych dokonań oraz zbudowanej legendy, a przecież nie tędy droga, bo takie podejście zawsze prowadzi na muzyczne manowce…
A jak w tym kontekście wypada BLACK RIVER z albumem Humanoid? No cóż, na szczęście dobrze, bo dżentelmeni z BLACK RIVER podczas mijającej dekady dojrzali niczym wino i teraz smakują po prostu wybornie. Tworząc album Humanoid wykonali ogromny skok do przodu, jednocześnie utrzymując ciągłość stylistyczną z poprzednimi dokonaniami muzycznymi. To naprawdę duże osiągnięcie – zrobić coś całkiem nowego, nie zapominając o korzeniach – z mojej strony Wielki Szacun! Album Humanoid jest na takim poziomie, że będąc fanem ciężkiego brzemienia, uważam go za muzyczne arcydzieło w swojej kategorii i nie dam się przekonać choćby o milimetr, że jest inaczej… Nie! Po prostu, nie i nie!
Na album składa się jedenaście utworów, ułożonych na płycie w taki sposób, że jeden prowadzi do drugiego, tworząc razem spójną i przemyślaną całość. Słuchając ich, z pewnym zaskoczeniem stwierdzamy, że właśnie przesłuchaliśmy całą płytę i nawet tego nie zauważyliśmy, tak ta muzyka jest wciągająca… A to nie koniec! Na jedenaście utworów, aż dziesięć można uznać za przebojowe, a wśród tych dziesięciu, kilka mogłoby stać się superprzebojami. Taka sytuacja na jednym albumie to duża rzadkość. Oceniając każdy z jedenastu utworów w skali od 1 do 10, średnia dla całej płyty wyszła mi na poziomie 8,45!!! To naprawdę duży konkret, gdyż niewiele jest płyt, które by mi się aż tak spodobały. Zresztą można sprawdzić to samemu przesłuchując płytę (jest tam taka możliwość za free na stronie Empiku).
Stylistycznie album (i muzykę zespołu) można zakwalifikować jako Groove Metal, chociaż BLACK RIVER na swoim fanpage’u określa graną przez siebie muzykę jako mieszaninę rocka, metalu i punka, co w zasadzie jest prawdą. Jednak wskazanie na Groove Metal precyzuje dokładniej nie tylko styl muzyczny, lecz również image zespołu. Jeżeli ktoś zna amerykańską formację FIVE FINGER DEATH PUNCH i porówna ją z BLACK RIVER, to podobieństwa staną się aż nadto oczywiste – tak pod względem muzycznym, wizualnym, jak również odbiorców samej muzyki (nawiasem mówiąc polecam najnowszą płytę FFDP, pod tytułem F8, naprawdę warto posłuchać). Nie znaczy to bynajmniej, że BLACK RIVER kogokolwiek małpują, co to to nie… BLACK RIVER wypracowali sobie własne, niepowtarzalne brzmienie oraz własny image, a to że zamyka się on w pewnej konwencji, to nic złego. Prawdę mówiąc, chciałbym zobaczyć kiedyś te dwa zespoły razem, to dopiero byłaby uczta…
Aranżacja i dobre brzmienie poszczególnych utworów na płycie Humanoid, to pochodna ogromnej wyobraźni twórczej członków zespołu, jak również ich zdolności muzycznych (wszyscy oni są niewątpliwie bardzo zdolnymi muzykami). Dzięki wykorzystaniu dwóch gitar (Piotr „Kay” Wtulich, Artur „Art” Kempa) udało mi się stworzyć niepospolitą przestrzeń muzyczną, dobrze uzupełnioną przez linię basu (Tomasz „Orion” Wróblewski) i ognistą perkusję (Dariusz „Daray” Brzozowski). Wisienką na torcie jest oczywiście nieprzeciętnie brzmiący wokal (Maciej Taff). Całość została porządnie zmiksowana, czego efektem jest album muzyczny na najwyższym światowym poziomie. Wszystkie utwory zostały tak zaaranżowane, że melodyjność przeplata się z chropowatością tworząc wspaniały muzyczny klimat, który może się spodobać nawet słuchaczom, którzy nie są wielkimi fanami ciężkiego brzemienia. Przy muzyce BLACK RIVER fantastycznie jeździ się samochodem, co zaręczam swoim słowem.
BLACK RIVER oprócz tego, że są zdolnymi muzykami, to mają jeszcze ogromną charyzmę. W zasadzie to mają wszystko, żeby zostać światowymi gwiazdami: świetną nazwę, ciekawy wizerunek sceniczny, wspomnianą charyzmę, grają dobrą muzykę i śpiewają po angielsku, co automatem otwiera przed nimi rynki światowe. Oglądałem trochę nagrań koncertowych BLACK RIVER na YouTube i jestem pod dużym wrażeniem ich interakcji z publicznością. Energia, którą epatuję jest wprost nieokiełznana – po prostu kosmos! Zachęcam wszystkich do zajrzenia na YouTube i przekonanie się samemu lub wybranie się na koncert tej formacji (plany koncertowe są zamieszczone na ich oficjalnej stronie). Mają moc, mają możliwości, ale możliwości nie trwają wiecznie… Trzeba złapać wiatr i płynąć na fali tak daleko i długo jak się da…
BLACK RIVER bez żadnych kompleksów mogą stanąć w szranki z największymi gwiazdami światowej sceny metalowej i spokojnie się obronią – jestem tego pewien na sto procent, zaś album Humanoid oraz wcześniejsze produkcje są tego najlepszym dowodem. Zresztą mają oni już spore osiągnięcia i są rozpoznawalni nawet po drugiej stronie oceanu (mam na myśli Stany). No właśnie… przecież, gdyby BLACK RIVER pochodzili ze Stanów, to podejrzewam, że z takim potencjałem twórczym i umiejętnościami muzycznymi, już byliby na szczycie… Nie rozumiem zupełnie, dlaczego polskie rozgłośnie radiowe, grające rocka tak mało puszczają utworów BLACK RIVER, a zamiast tego lecą z jakimś smętami, których nie da się słuchać… To nienormalne.
W mojej ocenie BLACK RIVER to muzyczna perełką, którą należy promować, promować, promować i jeszcze raz promować! BLACK RIVER to nie tylko zespół, to dowód, że w tym kraju można zrobić coś naprawdę wspaniałego i na światowym poziomie. Osobiście będę polecał muzykę tego zespołu wszystkim, którzy lubią dobrą muzę, a album Humanoid jest u mnie jednym z ulubionych.
Jeżeli ktoś chce dowidzieć się więcej o zespole i bliżej zapoznać z ich twórczością to zapraszam do odwiedzenia ich oficjalnej strony Link, fanpage’u na facebooku Link, portalu last fm Link no i oczywiście YouTube, ale także portalu tekstowo.pl, gdzie można znaleźć tłumaczenia tekstów ich piosenek, jak również posłuchać kilku utworów.
Poniżej zamieszczam małą próbkę twórczości BLACK RIVER
Utwór Flying High, otwierający album Humanoid