Smutne jest to jak niewiele dobrych filmów powstaje w ostatnich czasach – szczególnie, że nakłady na ich produkcję są częstokroć astronomiczne… Jednak od czasu do czasu zdarzają się wśród zalewu chłamu i totalnego zidiocenia prawdziwe perełki, które naprawdę warto zobaczyć…
W mojej ocenie Sicario: Day of the Soldato jest bezapelacyjnie właśnie taką perełką. Oczywiście nie każdy musi być fanem tego rodzaju filmów, ale jeżeli już ktoś lubi mocne kino sensacyjne, zrobione na poziomie, to z czystym sumieniem polecam mu drugą część Sicario.
Patrząc na produkcje filmowe ostatnich, trudno nie zauważyć, że od czasu Gorączki powstało tak naprawdę bardzo niewiele filmów, które zapadłby w pamięć dłużej niż tylko na chwilę. Idąc do kina na drugą część Sicario miałem wprawdzie dobre przeczucie, ale jednocześnie mieszane uczucia, bo sami wiecie jak to jest z „drugimi” częściami filmów i w ogóle… Nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać. Na szczęście Sicario: Day of the Soldato mile mnie zaskoczył, bo ten film został zrobiony bardzo dobrze pod każdym względem, zaś duet Benicio del Toro jako Alejandro oraz Josh Brolin jako Matt Graver po prostu wymiata (szczególnie del Toro). Isabela Monter grająca Isabelę Reyes również daje radę i jest wiarygodna w swojej roli. Fabuła filmu jest zwarta i sensowna, bez idiotyzmów pompatyczności, niepotrzebnej wulgarności i poprawności politycznej, tak charakterystycznych dla współcześnie tworzonych filmów. Sicario: Day of the Soldato to naprawdę kawał dobrego kina i nie jest tylko zwykłym filmem sensacyjnym. To dzieło jest czymś więcej, ponieważ dotyka bardzo poważnych problemów i jednocześnie stawia trudne i niewygodne pytania. W zasadzie jest to kino moralnego niepokoju, podobnie jak Three Billboards Outside Ebbing Missouri, Fight Club, Jarhead albo This Must Be the Place. Niby wszystkie wymienione produkcje nie maja wspólnego mianownika, lecz każda z nich zmusza do myślenia i refleksji nad tym kim jesteśmy, jak żyjemy i co robimy na tym świcie. Stawia pytania o nasze wybory oraz ich konsekwencje dla nas samych i innych ludzi… Zresztą przekonajcie się sami.