O mnie

 

Szanowny Czytelniku, jeżeli znalazłeś się na tej stronie, to zapewne zainteresowała Cię moja twórczość albo osoba, być może jedno i drugie… Skoro, więc już tu jesteś, to pozwól, iż przedstawię się i opowiem Ci trochę o sobie.

Naprawdę nazywam się Cezary_Szpak, natomiast Caesar_Starling to mój pseudonim literacki, pod którym postanowiłem publikować. Urodziłem się w 1971 roku w Warszawie, gdzie spędziłem całe życie i wciąż mieszkam. Jestem absolwentem Akademii Sztuki Wojennej, Akademii Leona Koźmińskiego oraz Politechniki Warszawskiej, jeżeli ten fakt ma oczywiście jakiekolwiek znaczenie. W zakresie działalności zawodowej można nazwać mnie „człowiekiem wielu profesji” lub jak to dawniej elegancko mówiono – “człowiekiem renesansu”. Zawodowo zajmowałem się głównie zagadnieniami technicznymi, logistyką oraz handlem, natomiast hobbystycznie – tu zaczyna się robić trochę ciekawiej… No cóż…, w różnych etapach życia miałem różne zainteresowania, które przenosiły się z jednej dziedziny na drugą – począwszy od działań artystycznych, poprzez sport, a skończywszy na sprawach czysto technicznych.

Jak już wspomniałem młodość i całe dorosłe życie spędziłem w miejscu urodzenia, otoczony niepowtarzalnym klimatem starej, industrialnej Woli. Życie w specyficznym środowisku tej przemysłowej dzielnicy wywarło duży wpływ na mój sposób percepcji świata i system wartości. Będąc poszukiwaczem i dobrym obserwatorem, zawsze potrafiłem dostrzec unikatowość otaczającego mnie środowiska oraz rządzących nim reguł, a następnie przełożyć te obserwacje na swoje życie i twórczość.

Odkąd sięgam pamięcią, zawsze byłem outsiderem i wolnym duchem – myślę, że nawet obecnie ta część mojej osobowości nie uległa zasadniczemu przeobrażeniu, mimo że jestem już po złej stronie czterdziestki (niestety)…

 

W połowie lat osiemdziesiątych zacząłem obracać się w tak zwanych „środowiskach alternatywnych” i te kontakty stały się dla mnie katalizatorem pierwszych działań twórczych. Będąc jeszcze nastolatkiem, zainspirowany rockową estetyką oraz takimi nurtami artystycznymi jak Pop Art, Dada czy Surrealizmem zacząłem tworzyć pierwsze Collage, wykonane ze ścinków czarno-białych i kolorowych gazet, naklejonych na sztywny karton, a następnie dodatkowo pomalowanych farbą w sprayu (czechosłowackiej produkcji) lub podrasowanych czarnym tuszem (rodzimej produkcji) nakładanym przy pomocy grafionu (wyprodukowanym w NRD), którego zasadniczo używałem do wykonywania rysunków technicznych w szkole… Takie to były czasy.

Grafiki te stanowiły odbicie i jednocześnie kontestację ówczesnej rzeczywistości, a niektóre z nich zostały użyte w charakterze stron fanzinu o wdzięcznym tytule Plitka Poezija, co muszę przyznać idealnie oddawało jego charakter. Ciekawostka: tytuł fanzinu został zapożyczony z albumu undergroundowego zespołu Pekinška_Patka.

W tamtym okresie często bywałem w warszawskich galeriach (pod warunkiem, że można było tam wejść za free lub jakąś symboliczną kasę), podziwiając dzieła sztuki nowoczesnej mało znanych artystów i szukając w ich pracach inspiracji dla własnych działań.

Ciężar moich zainteresowań artystycznych dość szybko przeniósł się na zupełnie inny obszar, którym stała się muzyka. Trzeba nadmienić, że lata osiemdziesiąte stanowiły w Polsce czas dynamicznego rozkwitu muzyki rockowej. Zafascynowany ciężkim brzmieniem brytyjskich i amerykańskich grup rockowych oraz ich polskich odpowiedników, wraz z kolegami założyliśmy własny zespół. Niestety, okazało się, że nie jestem zbytnio utalentowany muzycznie, ale to absolutnie nie przeszkadzało mi, żeby zacząć grać na gitarze basowej i dobrze się przy tym bawić. Moja aktywność w zespole nie ograniczała się jednak do samego grania, lecz również pisania teksów. Na tamtym etapie życia, będąc częścią zespołu miałem poczucie, że robię coś niezwykłego, o czym przeciętny śmiertelnik może tylko pomarzyć. Muszę przyznać, że to był dobry czas i szczerze mówiąc wciąż wspominam go z rozrzewnieniem… Tak, czy owak – zachęcam wszystkich, aby sami spróbowali tego rodzaju aktywności, albowiem tworzenie muzyki jest naprawdę niesamowitym doświadczeniem…

W połowie lat dziewięćdziesiątych nastąpił kolejny zwrot w zakresie moich zainteresowań i tym razem skupiłem swoją uwagę na komputerach oraz fotografii. To był czas początku wielkiej rewolucji informatycznej – właśnie wtedy powstawał pierwszy naprawdę przełomowy system operacyjny Windows, a potem Internet. Te dwa wynalazki odmieniły znany świat i powstała wirtualna rzeczywistość (warto sobie uzmysłowić, że niespełna cztery lata po powstaniu Windows 95, bracia Wachowscy nakręcili Matrix, który stał się ikoną i podsumowaniem mijającej dekady lat dziewięćdziesiątych, jak również zapowiedzią nowego, które dopiero nadchodziło).

Jeżeli chodzi o moją fascynację fotografią, to przygoda z nią zaczęła się przez przypadek, gdy w moje ręce trafił Zenit. Przygoda ta nie trwała jednak zbyt długo, ale stanowiła również bardzo wartościowe doświadczenie, którego próbkę możesz obejrzeć poniżej… Robiąc zdjęcia nauczyłem się jednego – różnica między zdjęciem nieudanym, a artystycznym jest jak włos…

Co się tyczy komputerów, to wciąż obecne w moim życiu, jak zresztą w życiu wszystkich innych ludzi, ale od dawna nie poświęcam już im zbyt dużo czasu i uwagi. Stałem się po prostu “leniwym użytkownikiem”.

Ostatnia dekada XX wieku dobiegła końca i rozpoczął się nowy wiek, a ja mając trzydziestkę na karku poczułem, że ponownie czegoś brakuje mi w życiu… Nie wiedziałem, co to może być, aż kiedyś jeden ze znajomych polecił mi zajęcia w sekcji Combat, prowadzonej przez Grzegorza Wyszomierskiego (super człowiek, super trener) i postanowiłem spróbować

Ponownie odkryłem dla siebie nowy, fascynujący świat! Przez następne parę lat trenowałem różne systemy walki wręcz, a moimi instruktorami byli oprócz wspomnianego powyżej Grzegorza Wyszomierskiego, tak znakomici trenerzy jak Ryszard Jóźwiak, czy Marcin Michalik-Lipka. Dzięki tym doświadczeniom miałem możliwość zrozumienia wartości sportu w procesie samodoskonalenia się człowieka, jak również lepszego poznania siebie. Poznałem również wielu niebanalnych ludzi pochodzących z różnych środowisk i grup zawodowych. Lecz niestety, ta fascynująca przygoda została przerwana przez pechową kontuzję… Bez względu na wszystko, bardzo dobrze wspominam tamten czas, wszystkich moich trenerów, jak również kolegów, z którymi miałem przyjemność ćwiczyć…

Następne lata przyniosły nowe wyzwania, ale związane głównie z działalnością zawodową. Jednak osiągnąwszy wiek średni ponownie poczułem przemożną chęć zrobienia czegoś takiego, co wykraczało swoją miarą ponad przeciętność i nadało życiu nowy smak… Postanowiłem, więc dokonać rzeczy, którą od czasów wczesnej młodości miałem zawsze gdzieś z „tyłu głowy” – a mianowicie napisać książkę!

Obecnie, zrealizowałem to zamierzenie, a przed sobą mam resztę życia na pisanie kolejnych utworów. Na chwilę obecną posiadam przynajmniej piętnaście pomysłów na kolejne książki, więc absolutnie nie muszę się martwić, że w przyszłości zabraknie mi inspiracji… Bardziej obawiam się o to, żeby wystarczyło mi czasu na realizację wszystkich planów wydawniczych!

Jako pisarz chciałbym dać czytelnikom to samo, co onegdaj ja otrzymałem czytając dzieła innych autorów – czyli dobrą rozrywkę i wytchnienie od problemów dnia codziennego!

Mam szczerą nadzieję, że nie zawiodę i uda mi się tego dokonać! Zapraszam wszystkich czytelników do przeczytania wszystkich utworów, które wyjdą spod mojego pióra.

 

Caesar Starling aka Cezary Szpak